Hulajnogi poruszyły gasnące ostatnio zainteresowanie ubezpieczeniami. Ze względu na istotę swojego poruszania się bez wątpienia można uznać je za pojazd. Pojawia się jednak wątpliwość, czy w świetle naszych wewnętrznych uregulowań, zagadnienie odpowiedzialności za skutki ewentualnych zdarzeń powodowanych przy użyciu sprzętu tego rodzaju jest rozstrzygnięte. Nie bez znaczenia jest także kwestia, czy ustawodawca powinien w sprawie interweniować.
W Awinion na południu Francji, prowadzący ciężarówkę 26-letni Polak potrącił ze skutkiem śmiertelnym 23-letniego mężczyznę. Ofiara zdarzenia była uczestnikiem organizowanej w tym miejscu blokady drogi i miała na sobie żółtą kamizelkę. Jak podano, według świadków, polski kierowca nie chciał się zatrzymać. Po wypadku został aresztowany.
Jak poinformował Duński Urząd Nadzoru Finansowego (Finanstilsynet), 27 listopada 2018 r. towarzystwo ubezpieczeń Qudos Insurance A/S zaprzestało akwizycji ubezpieczeń ze względu na niespełnianie wymogów wypłacalności.
Obowiązki kierowców poruszających się po krajowych drogach od 1 października uległy korzystnej zmianie. Można już prowadzić pojazd bez konieczności posiadania przy sobie dowodu rejestracyjnego oraz polisy OC. Nie oznacza to jednak, że pojazd może w ogóle nie być zarejestrowany lub ubezpieczony. Wypełnienie tych obowiązków jest konieczne, aby móc w ogóle wprowadzić pojazd do ruchu. Zmotoryzowani muszą także mieć przy sobie prawo jazdy. Nie zmieniły się natomiast powinności kierowców wyjeżdżających za granicę. Nadal muszą mieć przy sobie prawo jazdy, dowód rejestracyjny, polisę OC oraz w niektórych przypadkach także Zieloną Kartę.
Jeśli pasażer pojazdu stojącego na parkingu otwierając drzwi uszkodzi sąsiednie auto, odszkodowanie wypłaci ubezpieczyciel OC samochodu, z którego wysiadał pasażer. Tak orzekł Trybunał Sprawiedliwości Unii Europejskiej. Uznał, że nie ma znaczenia ani fakt, że pojazd stał, ani że winy nie ponosi kierujący.